Jednym z najbardziej nieprzejednanych wrogów polskości na Mazurach był pastor Max Skowronnek z Trelkowa, brat znanych pisarzy niemieckich Fritza i Richarda Skowronnków. Z jego tezami polemizował nawet sam Michał Kajka.

Pastor z Trelkowa

Zapomniany artykuł Michała Kajki

O postaci pastora Maxa Skowronnka przypomniała mi zamieszczona w ostatnim „Roczniku Mazurskim” króciutka publikacja prof. Janusza Jasińskiego pod tytułem „Kilka zapomnianych tekstów Michała Kajki z lat 1919 – 1920”, zawierająca artykuły Kajki zamieszczone w wydawanej wówczas w Szczytnie gazecie „Mazur”. W jednym z artykułów, noszącym tytuł „Fałsz z obłudą Przyjaciela Ludu”, zamieszczonym w „Mazurze” z 29 kwietnia 1919 roku, Michał Kajka polemizował z poglądami pastora Skowronnka na temat pochodzenia Mazurów. Robił to z wielką swadą i ironią, posługując się – jak na poetę przystało – naprawdę piękną mazurszczyzną. Stąd owa polemika Kajki warta jest szerszego zacytowania: Umiłowani w Panu! Pruski Przyjaciel Ludu to organ księży i nauczycielów i tym podobnych hakatystów, których Bóg i polityka to są t… Redaktorem tego blatu (gazety – J.J.) jest ksiądz Skowronek, który wydał na jesieni w zeszłym roku odezwę w listach ulotnych, że Mazurzy już od 600 lat są Niemcami, bo z Niemców pochodzą. Dalej pisze w swych ogłupiających blatach, jak w numerze 12 tego roku, że Mazurzy Niemcami tu przybyli i tylko Niemcy są takiej pojętej głowy, więc się tu po polsku wyuczyli. Gdybyś ks. Skowronku pożył jeszcze jakieś dwadzieścia lat, aż tymczasem przezwanoby wszystkie nasze wsie jako i tytuły Mazurów na niemieckie, jak na przykład Cierpienty (Seehöhe), Dombrówka (Eichendorf), Pogorzele (Brennen). A w kościołach przestaną istnieć polskie nabożeństwa i młodzież będzie zgermanizowana podług waszego zamiaru, wtedy lud by ci może uwierzył, ale nie teraz, póki jeszcze polska gadka w nas słynie. Patrzcie go tylko podług jego kłamstwa. Przed 600 laty przyśli Mazurzy Niemcami tutaj i nazwali wsie: Marcinowawola, Pjanki, Sumki, Góry, Dupki (Dupken), Osranki (Osranken), Makoszeje (Makoscheyen), Zalesie (Zaleschen), Oszczywilki (Oszcywilken) itp. Nie tylko wsie, ale nawet każda góra, każda biel (mokradła – J.J.), sadzawka i las, wszystko brzmi polskiemi nazwiskami, jak Wesoła Góra, Pieniężna Góra, Szwiersówka, Gołabiel, Gęstebagno, Muchowabiel, Opalone Bagno itp. Teraz widziem jak na dłoni, iż Niemcy nie mogli tak ponazywać, ponieważ to są czysto polskie wyrazy, a idź daley w niemieckie strony, tam nie masz polskich nazwisków. Tak samo się ma z nazwiskami mazurskiego ludu; Meyerów, Müllerów itd. się miesza u nas, jak kąkol między pszenice. Chodziłem do szkoły, tam na 43 polskich dziatek, tylko troje niemieckich było, ale te niemieckie mogli więcej po polsku, jak po niemiecku i nie była żadna gadka, że Mazurzy są Niemcami. A tak Przyjacielu Obłudy, twoje pisma pełne ohydnego kłamstwa, są zdatne tylko do wych… (wychodka – S.A.). Choć mówisz, że masz dokumenty, że tu na Mazurach pierwsze koloniści to byli Niemcami, to rycerze Niemieckiego Zakonu mogli tę ziemię podzielić, ale na Mazurach żadne Niemcy się nie osiedlili, lecz Polaki o granicę z sąsiednią Polską (…). Dalej w swej polemice Michał Kajka uderzał w najczulszy punkt pastora Skowronnka, związany z wykonywanym przez niego zawodem, czyli duszpasterstwem: Gdy Fryderyk Wilhelm, król pruski, roku 1738 dał przywilej Hartungskiej drukarni w Królewcu drukować Biblie, kancyonały, Testamenty i różne religijne księgi, to nie stoi, że mazurskie, lecz polskie, a nie mamy w naszych Bibliach i kancyonałach nie po mazursku, tylko po polsku. Niezawodnie pan Skowronek posiada prusko – polski kancyonał. Tam stoi pomiędzy innemi (w tym miejscu Kajka cytuje po niemiecku przywilej króla, w którym jest mowa o „Polnische Bibel”, czyli o polskich Bibliach – J.J.). A cóż Skowronku? Czy te polskie księgi to miały być dla Niemców, co na Mazurach osiedli?

Trzech braci

Pastor Max Skowronnek urodził się w 1868 roku koło Ełku jako syn leśniczego. Jego dwaj starsi bracia, Fritz i Richard Skowronnkowie, od lat osiemdziesiątych XIX wieku robili karierę w berlińskich gazetach, stając się znanymi dziennikarzami. Z czasem obydwaj zajęli się także pisarstwem, co również przyniosło im sławę. Napisali mnóstwo książek, sam Fritz Skowronnek napisał ich w trakcie swego życia 72. Ich twórczość, związana w dużej mierze z Mazurami i Prusami Wschodnimi, cieszyła się sporą popularnością do końca I wojny światowej. Potem powoli popadali w zapomnienie, chociaż napisana w 1927 roku przez Richarda Skowronnka powieść „Die Sporck’schen Jäger. Ein Wilderer – Roman aus Masuren” doczekała się nawet w 1934 roku ekranizacji, która cieszyła się sporym powodzeniem. Po 1945 roku twórczość braci Skowronnków znalazła się w kompletnym niebycie, w samych Niemczech ich książki wznowiono po tym roku tylko kilka razy. Stąd podkreślić trzeba, że w 2002 roku olsztyńska Borussia wydała po polsku „Księgę Mazur” Fritza Skowronnka, wydrukowaną po raz pierwszy w 1916 roku. Kończąc uwagi o dwóch starszych Skowronnkach dodać trzeba, iż popularność ich dziennikarstwa i pisarstwa przyczyniła się do organizacji i dużej skali tzw. „Ostpreussenhilfe”, czyli pomocy w odbudowie miast Prus Wschodnich zniszczonych w czasie I wojny światowej, w którą obydwaj bracia istotnie się zaangażowali, zarówno swym piórem, jak i swym autorytetem oraz wizerunkiem.

Pastor

Trzeci z braci nie wybrał kariery dziennikarskiej. Max Skowronnek został ewangelickim pastorem a większość swej duszpasterskiej posługi, od około 1900 roku aż do śmierci w 1926 roku, pełnił w Trelkowie. Jednakże jako pastor zaangażowany w germanizację również udzielał się publicystycznie. Od 1913 do 1922 roku był redaktorem „Pruskiego Przyjaciela Ludu”, do czego nawiązuje w swej polemice Michał Kajka. Była to wydawana w języku polskim gazeta o wyraźnych tendencjach germanizatorskich i antypolskich. W grudniu 1918 roku pastor Skowronnek wydał w języku niemieckim antypolską odezwę do Mazurów a w 1919 roku ulotkę pod tytułem „Wschodnioprusacy, czy śpita? Ocućcie się. Polski nieprzyjaciel zagraża naszemu państwu!”. Sam jednak tłumaczył na język polski, dla lepszego zrozumienia przez wiernych, różne druki religijne, na przykład postyllę domową Marcina Lutra „Ja i dom mój będziemy służyli Panu”.

Nekrolog

Gdy pastor Max Skowronnek zmarł w 1926 roku, wydawany wówczas w Szczytnie przez polskie organizacje „Mazurski Przyjaciel Ludu” w numerze z 17 marca 1926 roku zamieścił taki oto tekst poświęcony zmarłemu: Zmarły Skowronnek był rodowitym Mazurem i bratem powieściopisarzy Fryca i Ryszarda Skowronnka. On sam był, jak i jego bracia, zwolennikiem niemczenia Mazurów i w tym kierunku prawie całe życie swoje pracował (…). Praca zaś germanizacyjna, czyli nad niemczeniem Mazurów, nie była pracą godną duchownego mazurskiego. Każdy bowiem, kto ma rozum, ten widzi, że niemczyzna nic dobrego Mazurom nie przyniosła, lecz tylko zło (…). Zmarły Skowronnek wydał także kilka książek religijnych w języku polskim na Mazurach. To było pochwały godnym czynem (…). Nad grobem jednakże zmarłego Księdza nie będziemy dłużej się nad jego czynami zastanawiali: Niechaj go Bóg osądzi, niech policzy mu dobre czyny i niech weźmie do chwały swojej.

Zemsta zza grobu

Ówcześni wydawcy i redaktorzy „Mazurskiego Przyjaciela Ludu” nie wiedzieli jednak, że poplątane drogi losu sprawią, że ich gazeta będzie jeszcze miała w przyszłości większy związek ze zmarłym pastorem Skowronnkiem z Trelkowa niżby przypuszczali i chcieli. W maju 1928 roku „Mazurski Przyjaciel Ludu” został przejęty przez Niemców, po czym jego nazwę zgermanizowano na „Masurischer Volksfreund” a samej gazecie nadano charakter antypolski. W lipcu 1935 roku redaktorem „Masurischer Volksfreund” został pastor Kurt Skowronnek z Trelkowa, syn zmarłego pastora Skowronnka (urząd pastora w Trelkowie objął zaraz po śmierci ojca), który wydawał to antypolskie pismo aż do wybuchu wojny we wrześniu 1939 roku. Syn kontynuował więc tradycje ojca zarówno na urzędzie duszpasterskim, jak i na niwie dziennikarsko – politycznej. Zmarły pastor z Trelkowa mógł więc być zadowolonym ze swego potomka. Tyle że rozpętana wkrótce przez ludzi o podobnych poglądach wojna spowodowała odebranie Niemcom Mazur, tak ukochanych przez wszystkich Skowronnków.

Sławomir Ambroziak