Wprawdzie niedzielny poranek nie wróżył nic dobrego – znów padało, to wypadało porzucić domowe pielesze i zażyć trochę aktywności. W taką pogodę najlepiej pojechać tam, gdzie zawsze jest ciepło czyli na... Piece.

Oddalona o 8 km od Szczytna malownicza miejscowość powitała ciszą, spokojem, paletą jesiennych barw i wspomnieniami.Bowiem w Gospodarstwie Agroturystycznym „Strzecha” wspaniale bawili się czytelnicy „Kurka Mazurskiego” podczas niezapomnianych rajdów. Tu także gościnności zażywały członkinie działającego przy „Społem” PSS Koła Spółdzielczyń wraz z zaproszonymi gośćmi. Oj działo się tam działo, a kronika Spółdzielczyń przywołuje tamte chwile i do plejady zdjęć wykonanych obecnie dołączam też te historyczne. Przedstawiają one grzybobranie, gdy wszyscy w pobliskim lesie zbierali min. maślaki i kanie. Wówczas biesiadę na świeżym powietrzu zaszczycił swoją obecnością ówczesny burmistrz Pan Paweł Bielinowicz wraz z małżonką zaproszeni przez przewodniczącą Rozśpiewanego Koła Panią Władysławę Bołtacz i ówczesnego Prezesa „Społem” Pana Bogusława Palmowskiego. Osobiście miałam też wielką przyjemność bycia tam, robiłam zdjęcia, które potem opatrywałam wierszykami. Jeden z nich zacytuję, bo adekwatnie odzwierciedla pragnienie poety Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego i na pewno nie tylko moje, by zatrzymać ukochaną porę roku: „...Lato, jakże cię ubłagać? Prośbą jaką? Łkaniem jakim? Tak ci pilno pójść i zabrać w walizce zieleń i ptaki...” zostaw, błagam, chociaż te maślaki!. Wszystkie osoby widoczne na załączonych zdjęciach naprawdę świetnie się bawiły, niestety nie ma już wśród nas Pani Władysławy Bołtacz sprawiającej, że w koło zawsze było wesoło, ale też i dyscyplina; nie ma też pełnej życzliwości Pani Ani Semeniuk. Nadal jest strzecha, którą otula liści wiecha i choć wszystko się zmienia - są zapisane w pamięci wspomnienia.

Grażyna Saj-Klocek

Strzecha i liści wiecha